piątek, 27 stycznia 2023

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

Co roku 27 stycznia, w rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz, w Międzynarodowym Dniu Pamięci Ofiar Holokaustu, opowiadam Wam kolejną historię o koszęcińskich Żydach, których dotknęła ta straszna tragedia. Historię o ludziach, którzy tutaj się urodzili, tu mieszkali, byli sąsiadami naszych dziadków i pradziadków, mieszkańcami i właścicielami domów, w których my mieszkamy i pracujemy, którzy przyczyniali się do rozkwitu tej miejscowości w jej najlepszym czasie i wyjeżdżali stąd zawsze z nadzieją lepszego (a przynajmniej nie gorszego) życia. Te nadzieje nie zawsze się spełniły, a los wielu z nich dopisał wyjątkowo tragiczny koniec. 

Co roku ta lista ofiar się wydłuża, bo po drodze w różnych okolicznościach odnajduję kolejne osoby, kolejnych dawnych mieszkańców.


Dzisiaj opowiem wam o rodzinie Israelowitz, żebyście pamiętali o Selmie, która zmarła po niemal rocznym pobycie w obozie koncentracyjnym w Terezinie i o jej zamordowanych wnuczkach, krewnych i powinowatych, o jej córce Cecilie i jej córkach, którym udało się przeżyć w obozach zagłady. 

To wyjątkowa opowieść, bo po raz pierwszy możemy zobaczyć także twarz, a nie tylko nazwisko osoby. 

 

 

SELMA I LEOPOLD ISRAELOWITZ

Pod koniec XIX wieku bardzo młody żydowski kupiec Leopold Israelowitz prowadził w Koszęcinie sklep z towarami mieszanymi (co najmniej od 1895 roku, kiedy jest wymieniony w spisie adresowym).

W 1889 roku ukazało się jego ogłoszenie (redakcji „Katolika” nie przeszkadzało, by wziąć od Żyda pieniędzy za ogłoszenie w chrześcijańskiej gazecie) że „ Sieczkarnie z dwoma kołami obrotowemi i trzema kosami najlepszego fabrykatu po cenie 35 M poleca Leop. Israelowitz, Koszencin G-Ś”


Pocztówka z Koszęcina z widokiem z końca XIX wieku 

Leopold urodził się w 1864 roku w Będzinie. Był drugim synem Israela Herszla Israelowitza / Israelowicza i jego żony Rosy, miał jeszcze 3 młodsze siostry i młodszego brata.

W Koszęcinie poznał Selmę Schnitzer, córkę Louisa Schnitzera, urodzoną w 1867 roku w Koszęcinie (lub Boronowie), z którą ożenił się w 1886 roku.

Leopold Israelowitz (1864 - 1934) i Selma Israelowitz (Schnitzer) (1867-1943)
fotografie portretowe ze zbiorów rodzinnych,
 wykonane w studiu fotograficznym w Raciborzu prawdopodobnie w latach 30tych

Przez co najmniej ćwierć wieku wiedli tutaj spokojne i dostatnie życie, o tyle spokojne i dostatnie o ile o spokoju i dostatku można było w tamtych czasach i z ich pozycją mówić.

Mieszkali w Koszęcinie co najmniej do 1910 roku (wtedy urodziła się tutaj najmłodsza córka – Ilse/ Niclas), wyjechali przed 1920 lub w 1920 roku (chociaż Ilse w jednym z dokumentów podaje, że mieszkała w Raciborzu od 1929 roku). Według przekazu i rodzinnych dokumentów w ciągu 23 lat doczekali się dziewięciorga dzieci – 6 córek i 3 synów, z których w dzieciństwie nie zmarło żadne, a większość dożyła późnej, a niektórzy nawet bardzo późnej, starości. Po kolei rodzili się Katie/Kate (1887), Caecilie (1889), Bianca (1892), Georg (1894), Frieda (1895), Martin (1896), Herta (1899), Arthur (1901), Ilse/Elsie (1910).

Według dokumentów z USC w Koszęcinie małżonkowie Israelowitz mieli jeszcze troje dzieci: Rithe (1897), Erich (1890) i Erwin (1907 - 1908)

Fragment drzewa genealogicznego rodziny Israelowitz z archiwum rodzinnego


Jak łatwo dostrzec kiedy rodziła się Ilse najstarsze córki były już dorosłe (oraz samodzielne i zamężne).

Najstarsza Katie i piąta w kolejności Frieda wyszły za maż w Raciborzu, tam też w przyszłości z najmłodszymi dziećmi przeprowadzili się małżonkowie Israelowitz.

Rynek w Raciborzu w dzień targowy
Opis archiwistyczny wspomina o powiązaniach rodziny z kamienicą Rynek 5, ale nie są one zbyt jasne.  
Fotografia z archiwum rodzinnego

Pozostałe dzieci i wnuki wyjeżdżały po kolei do innych części Niemiec (Frieda, Caecilie), do Izraela (Arthur, czasowo Wilhelm z rodziną) i do Stanów Zjednoczonych, gdzie do dzisiaj żyją ich potomkowie.

Leopold zmarł w Raciborzu w 1934 roku. Możemy z największą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że jest pochowany na tamtejszym kirkucie.  

Nie istniejąca synagoga w Raciborzu (pocztówka przedwojenna) i zdewastowany raciborski kirkut, na którym obecnie nie zachował się nawet jeden nagrobek (zdjęcie czarno białe- archiwalne)

Takiego szczęścia, żeby umrzeć i spoczywać wśród bliskich, nie miała jego żona. Przeżyła wprawdzie męża o 9 lat, ale jej ostatnie lata życia i życie ich potomków naznaczyło piętno Shoah.

Jednak zanim się to zdarzyło to w 1936 roku Selma zdążyła jeszcze dobrze wydać za mąż także najmłodszą córkę. Ilse poślubiła w Raciborzu 3 lata młodszego Williama Egona Niclasa, mieszkańca tego miasta.

William był synem raciborskiego kupca (sprzedawcy, przedstawiciela handlowego) Georga Niclasa, który zmarł młodo po ciężkiej chorobie kiedy jego syn miła 3 lata, i pochodzącej z Przyrowa Rosy Arely.

Młodzi małżonkowie pięć dni po ślubie wypłynęli z Hamburga do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostali na stałe. W tę podróż wyruszyła z nimi Hilda, siostra Ilse. Ilse wpisana jest na listę pasażerów jeszcze pod panieńskim nazwiskiem, a akt ślubu zatwierdzali po przypłynięciu do Nowego Jorku i w Havanie na Kubie. 

Zdjęcie z wesela Ilse Israelowitz i Williama Niclasa . Obok państwa młodych siedzą ich matki - pierwsza z lewej Selma Israelowitz, pierwsza z prawej matka Williama - Rosa Niclas (Arely)
Fotografia ze zbiorów rodzinnych.

W ostatnim okresie życia, tuż przed i podczas II wojny Selma Israelowitz, wdowa po koszęcińskim kupcu Leopoldzie mieszkała w Raciborzu przy Niederwaldstrasse 17 I (list z kwietnia 1939), w marcu 1942 roku  przy Niedertorstrasse 2 (obecnie ulica Młyńska), pół roku później przy Breitestrasse 54 (ulica Szeroka), w kamienicy zarządzanej przez Kurta Wartenburgera (obecnie ul. księdza Józefa Londzina). To był jej ostatni adres przed „akcją przesiedleńczą”.

Racibórz, Breitestrasse, widok w kierunku kościoła świętego Mikołaja.
Kamienica nr 54 znajduje się na przeciwnym końcu ulicy, tuż koło kościoła i podobnie jak ta z pierwszego planu jest kamienicą narożną.Nie zachowała się żadna z kamienic przy Niedertorstr.


ZAGŁADA

20 listopada 1942 roku wraz z 50 innymi Żydami z Górnego Śląska, wśród których znalazło się 38 mieszkańców Raciborza (w tym także krewni jej córek i sąsiadki z kamienicy) transportem T XVIII/2, no. 79. przewieziona została z Opola do Therezinenstad.

Katie, najstarsza córka, która podczas wojny przebywała w Szanghaju, za pośrednictwem Czerwonego Krzyża prowadziła w sprawie matki korespondencję z siostrą, która mieszkała wówczas na Jamajce. Ilse z mężem poprzez Amerykański Kongres Żydowski starali się o paszport i wizę amerykańską dla Selmy i otrzymali zgodę na jej sprowadzenie do Ameryki. Niestety kiedy się to udało na wszelką pomoc było już za późno.  

Według oficjalnych danych niemal w rok od dnia transportu, 4 listopada 1943 roku Selma Israelowitz zmarła w obozie w twierdzy w Terezinie. Cecilie podaje jako dzień śmierci matki 6 listopada. 

Z prawej - żydowska część cmentarza w forcie Terezin 
w lewej -widok fortecy w Terezinie, gdzie mieścił się nazistowski obóz koncentracyjny (www.zdar.cz)
 

Po tej tragedii również Katie  nie wróciła do rodzinnego miasta, zmarła w 1981 roku, w wieku 94 lat w Kalifornii, gdzie mieszkały także jej siostry. 

*****

W obozie w Terezinie zginęło jeszcze czworo sąsiadów Selmy z kamienicy przy Breitestrasse 54:

wspomniane już Koslowsky Johanna, z.d. Riesenfeld, ur. 24.7.1859 w Gliwicach (+ 5.1.1943) i Lustig Rosalie, ur. 10.5.1859 w Adamowicach (+27.4.1943) - wywiezione tym samym transportem co Selma oraz Plier Elfriede, ur. 16.7.1853 (+ 18.4.1943), wywieziona 04.12.1942 i małżeństwo Krebs Leopold, ur. 16.12.1858 w Zabrzu (+ 19.8.1943) i jego żona Krebs Rosa, z.d. Perl. ur. 18.1.1881 w Rudniku (brak inf. o śmierci), wywiezieni 11.12.1942.

Jak możemy policzyć, podobnie jak w przypadku większości koszęcińskich Żydów zamordowanych podczas wojny, były to osoby w bardzo sędziwym wieku (oprócz 30 lat młodszej, ale również niemłodej, żony Leopolda Krebsa), a Selma przeżyła w obozie śmierć wszystkich swoich wywiezionych sąsiadów.

W Teresinie zmarł także teść Friedy, Hermann Wachsmann z Raciborza (ur. 1857 + 06.05.1943), wywieziony tam w kwietniu 1943 roku (jego dwie córki Frieda Heymann i Hilde Boehm zostały zamordowane w Auschwitz, a syn Erich zginął w Marsylii).

Cecilie Ferche (Israelowitz)
(1889-
Szczególnie tragicznie los dotknął rodzinę drugiej córki Israelowitzów - Caecilie Ferche, mieszkającej w Berlinie. 

Jak dowiadujemy się z listów Cecilie została ona  aresztowana 17 marca 1943 roku. Dwa dni później trafiła do obozu w Terezinie. Z oficjalnej dokumentacji wynika, że następnego dnia po jej aresztowaniu zmarł jej mąż Paul Josef Hermann Ferche (nie jest wiadome czy został zabity czy zmarł w związku z jej  aresztowaniem, czy również była aresztowany i zmarł podczas aresztowania, stało się to jednak dokładnie w tym samym terminie).  

Cecilie przeżyła pobyt w Terezinie, opuściła obóz po zakończeniu wojny, po 10 maja 1945 roku. W 1946 roku była jedyną osobą z rodzeństwa, która została w Europie, a kontakt z nią z całego rodzeństwa utrzymywała tylko najmłodsza Ilse.

Najstarsza córka Cecilie - Debora została deportowana do getta w Rydze. Jeszcze na dworcu podczas transportu poznała Guntera Fleichela, z którym w 1943 roku wzięła ślub. Wkrótce po tym  Gunter zmarł  w gettcie na raka żoładka.  Debora przeżyła obozową tułaczkę i wyjechała do Ameryki. 

 

W gettcie w Mińsku 28.07.1942 (podczas pierwszego dnia jednego z największych pogromów na terenie Sondergetto Minsk) zginęła jej córka Elvire de Jonge (ur. 1918), tam też zamordowani zostali  jej mąż, oraz jego rodzeństwo i rodzice. 

Przez Rygę i Stutthof przeszła druga córka Friedy - Renee Charlotte Cohn, a jej mąż Martin Cohn po deportacji w 1941 do Rygi i przejściu przez Stutthoff został zamordowany 23.3.1945 w Buchenwaldzie. 

Najmłodsza córka Ingeborge (Inge) podobnie jak matka i babka trafiła do Terezina (30.06.1943) i wg oficjalnych informacji transportem 9-VIII/2 z 6.10.1944 r wywieziona została do KL Auschwitz, gdzie  09.10.1944 roku została zamordowana. 


ŚWIADECTWA I WSPOMNIENIA

 


Już po wojnie Cecilia Ferche opisała czas pobytu w obozie i ostatnie miesiące życia Selmy w liście do Ilse Niclas:

„ (…) byłam ogromnie szczęśliwa, kiedy zobaczyliśmy się ponownie. Mam nadzieję, że w miarę możliwości udało mi się nieco ułatwić jej życie. Krótko przed przyjazdem, 17 marca 1943 r. zostałam aresztowana, a 2 dni później dotarliśmy do Theresienstadt. Wtedy od razu dowiedziałam się, gdzie mieszka Mama, spotkałam koleżankę, która przygotowała ją na mój przyjazd, gdyż obawiałam się, że stres może jej zaszkodzić. Krótko przed tym Mama przeszła ciężką infekcję obu płuc i nadal wyglądała bardzo słabo. Potem naprawdę poprawiła się - czy to z radości? - choć jej serce było zbyt słabe. Miałam zaszczyt spędzić z nią dwukrotnie urodziny, dwie Wielkanoce i jedno święto Chanuka i dałam jej trochę szczęścia w postaci drobiazgów (rzeczy do jedzenia), które można było tam dostać.

Inge (Ingeborg - córka Cecilie) została aresztowana w Münster, spędziła 3 miesiące w więzieniu w Münster i 3 w Hanowerze; potem przyjechała do Theresienstadt. Matka była tak szczęśliwa, że zobaczyła wnuczkę! Niestety radość nie trwała długo; Wszechmogący chciał inaczej - i jak mądrze to zorganizował, aby zabrać ją do Siebie, bo 6 listopada, kiedy zamknęła oczy, wkrótce potem znów zaczęły się transporty na Wschód i kto wie, czy mogła bym ją tam ochronić. Tutaj miałam taką możliwość.
Teściowie Elwiry również wyjechali tym transportem, mimo że ojciec był rannym weteranem wojennym.
[ ] i gazecie dowiedzieliście się z pewnością o wszystkich wielkich cierpieniach. Ja sam musiał
am ponieść wiele ofiar, gdyż moja droga córka Elwira i trzech wspaniałych zięciów stali się ofiarami tej wielkiej zbrodni. (…) musimy być wdzięczni Bogu, że (matka) trafiła do Theresienstadt i że mogłam być z nią przez jakiś czas. Byłam z nią prawie codziennie, choć tylko przez krótki czas, ponieważ sama pracowałam bardzo ciężko jako pielęgniarka w zakładzie leczniczym. Przy tym całym cierpieniu, które musiałam tam oglądać, zapomniałam o własnym smutku i byłam szczęśliwa, że pomogłam tam wielu biednym ludziom. Mama żyła bardzo biednie, ale była razem z wieloma innymi koleżankami i dlatego chciała pozostać w tych barakach. Miałam możliwość załatwienia jej nieco lepszego zakwaterowania. Razem z nią mieszkała jej bardzo dobra koleżanka, pani Markowitz z Berlina […] (…) Mama mieszkała z nią długo, a ja często ją odwiedzałam, nawet po śmierci mamy. Miała to szczęście, że pozostała przy życiu i uczestniczyła w wyzwoleniu. Również ojciec Wachsmann (teść Friede) umarł w moich rękach. Berta Mürmann też, siostra Louisa. Odwiedzałam ich oboje często. Niestety Hedwig znalazła się w transporcie na Wschód i nikt więcej o niej nie słyszał.”

 


Stolpensteine "kamienie pamięci" Martina Cohna i Renee Charlotte Cohn
przed ich domem przy Lemker Strasse 5 w Nienburgu nad Weserą 
źródło: https://stolpersteine-guide.de/map/biografie/1844/ehepaar-cohn

Martin Cohn urodził się 20 stycznia 1903 roku w Nienburgu jako syn Herza i Friedy Cohn. Jego ojciec prowadził firmę hodowlaną i gospodarstwo rolne, a Martin również nauczył się zawodu rolnika.
8 stycznia 1938 r. zawarł w Nienburgu związek małżeński z Renée Ferche (wnuczką Selmy i Leopolda Israelowitzów) urodzoną 27 stycznia 1915 roku w Halle an der Saale.
Mieszkali przy Lemker Straße 5. Pod naciskiem narodowych socjalistów 13 października 1938r. przenieśli się do Hanoweru na Lavesstraße 28.
Stamtąd oboje 15 grudnia 1941r. deportowani zostali do obozu w Rydze, a 9 sierpnia 1944 r. zostali przeniesieni do obozu koncentracyjnego Stutthof.
Zaledwie cztery dni później, 13 sierpnia 1944 r., Martin Cohn został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie i tam zamordowany 23 marca 1945 r.
Renee Cohn została uwolniona z obozu Stutthof wyzwolonego 9 maja 1945 roku przez wojska radzieckie.
W latach 1945-1947 mieszkała ponownie w Nienburgu i przeniosła się do rodziny Weinbergów przy Oyler Str. 13. W 1948 r. wyemigrowała z Hanoweru do Anglii, gdzie pracowała jako pokojówka. W 1957 roku przeniosła się do Nowego Jorku/USA, gdzie poślubiła swojego drugiego męża i przyjęła nazwisko Ross. W lipcu 1989 roku na zaproszenie miasta Nienburg odwiedziła swoje dawne miejsce zamieszkania wraz z córką Marią Rodin. Renée Ross zmarła w Clearwater/Florida (USA) w 1992 roku.
"Kamienie pamięci" upamiętniają małżeństwo Cohnów od 10 marca 2014 roku.

Koszęcińskich Żydów wciąż upamiętnia tylko ta strona. 

Być może straty tej rodziny są jeszcze większe, ale na potrzeby tego opracowania i w czasie który na to mogłam przeznaczyć, prześledziłam tylko część głównej linii pokrewieństwa i nie wiem nic np o rodzeństwie i potomkach rodzeństwa Leopolda i Selmy, czy też wszystkich teściach i rodzinach współmałżonków młodych Israelowitzów. Jednak skala aresztowań i morderstw dokonanych w niemieckich środowiskach Elvire i Renee była ogromna, wywiezione i zamordowane zostały ich całe rodziny i całe sąsiedztwa.

 *****

ŻYDZI URODZENI W KOSZĘCINIE I ZMARLI W TEREZINIE

W Terezinie w tym czasie co Selma więzieni byli i również nigdy stamtąd nie wyszli inni mieszkańcy Koszęcina, jej rówieśnicy i wieloletni sąsiedzi:

Wilhelm Aufrichtig, kupiec i oberżysta

urodzony 12 maja 1869 r. w Koszęcinie, mieszkał w Dreźnie. Deportowany z Drezna 11 sierpnia 1942 do getta w Teresinie, gdzie zmarł 4 lipca 1943 r.

Maria Doering, z domu Buchner

urodzona 26 maja 1877r. w Koszęcinie, mieszkała w Berlinie (Kreuzberg), deportowana z Berlina trafiła do Teresina 10 września 1943r., tam też zmarła 8 kwietnia 1944 r.

Ludwig Freund
urodzony 20 kwietnia 1857r. w Koszęcinie, mieszkał w Lipsku, wywieziony z Weimar-Halle-Leipzig, 20 września 1942 trafił do getta w Teresinie, gdzie zginął 3 października 1942 r.

Pauline Baumann, z domu Schäfer,

urodzona 25 marca 1871 r. w Koszęcinie, mieszkała w Berlinie (Charlottenburg).
Deportowana z Berlina, 30 lipca 1942 trafiła do getta w Teresinie, gdzie zginęła 29 grudnia 1942r.

jej siostra Cäcilie Lohberger, z domu Schäfer
urodzona 13 grudnia 1874r. w Koszęcinie (Koschentin), mieszkała w Berlinie (Mitte). Deportowana z Berlina, 06 sierpnia 1942 trafiła do Teresina (getto Theresienstadt), gdzie zginęła 14 maja 1944r.

Hugo Rosenberg

urodzony 30 września 1865r. w Koszęcinie (Koschentin), mieszkał we Wrocławiu (Breslau). Deportowany z Wrocławia, trafił 30 sierpnia 1942 do getta w Teresinie (Theresienstadt), gdzie zginął 25 września 1942 r.




Niech ich dusze będą zawiązane w węzeł życia.


________________________________________________________________________________

Opracowanie tak dokładnej informacji o rodzinie Israelowitz możliwe było dzięki depozytowi jakiego dokonali Ilse i Willy Niclas. Zdeponowali między innymi fotografie (te opisane tutaj jako "archiwum rodzinne", otwarte do użytku edukacyjnego), korespondencję i dokumenty.


Opracowanie powstało w ramach stypendium ministra kultury i dziedzictwa narodowego na rok 2022. 






Brak komentarzy: