Pomimo, że mieszkałam w wielu miejscowościach, w
których historyczne sąsiedztwo Żydów było oczywiste, że pracowałam w miejscach, w których były ich domy czy sklepy i chodziłam codziennie po ich śladach, pomimo tego, że kilka rodzin żyło także w Koszęcinie i wszyscy są częścią historii naszej miejscowości to od kiedy tu mieszkam tego dnia zawsze pamiętam
szczególnie o rodzinie Aufrichtigów.
Mieszkali przy naszej ulicy, o trzy domy bliżej koszęcińskiego
pałacu. Żyli tutaj co najmniej od końca lat
1860tych (tutaj w 1869 roku urodził się Wilhelm, w 1874 jego brat Hugo, w 1870
Max, a w 1898 Kate). Prowadzili skład opału, drogerię, sklep z
towarami mieszanymi, karczmę przy Tarnowitzerstrasse. W połowie pierwszej dekady XX wieku sprzedali
nieruchomości i wyjechali. Docelowo Hugo do Nowego Jorku, a Max do Berlina.
Wilhelm z żoną osiedli w Dreźnie. Nie uchroniło ich to przed tragicznym wojennym losem. W 1942 roku 73letni Wilhelm z innymi członkami rodziny wywieziony został do obozu w Teresinie, gdzie niespełna rok później zmarł. Jego żona Johanna (z domu Auerbach, urodzona w Tarnowskich Górach) wraz z innymi bliskimi została wywieziona do obozu w Auschwitz i tam w wieku 63 lat została zamordowana w maju 1944 roku.
Kate w ramach Aktion T-4 trafiła do obozu zagłady w Brandenburgu nad Hawelą, w pobliżu Poczdamu, gdzie została poddana eutanazji we wrześniu 1940 roku.
Wilhelm z żoną osiedli w Dreźnie. Nie uchroniło ich to przed tragicznym wojennym losem. W 1942 roku 73letni Wilhelm z innymi członkami rodziny wywieziony został do obozu w Teresinie, gdzie niespełna rok później zmarł. Jego żona Johanna (z domu Auerbach, urodzona w Tarnowskich Górach) wraz z innymi bliskimi została wywieziona do obozu w Auschwitz i tam w wieku 63 lat została zamordowana w maju 1944 roku.
Kate w ramach Aktion T-4 trafiła do obozu zagłady w Brandenburgu nad Hawelą, w pobliżu Poczdamu, gdzie została poddana eutanazji we wrześniu 1940 roku.
Niech ich dusze będą zawiązane w węzeł życia wiecznego.
Wilhelmowi zawdzięczamy najstarsze wizerunki miejscowości,
także najstarszy obecnie mi znany wizerunek Doctor Villa i jedno z pierwszych
kolorowych zdjęć pałacu (powyżej) wydane na kartach pocztowych. Pamiętajcie o nim trzymając je przed sobą.
To nie śmierć ma być jedynym o czym mamy w tym dniu pamiętać, także życie ofiar Zagłady musi być przedmiotem naszej pamięci i wdzięczności. Tylko w ten sposób możemy sprawić, że nie znikną na zawsze.
Losy potomków tej rodziny i innych rodzin żydowskich mieszkających w
Koszęcinie są nie tylko tragiczne, ale także fascynujące. Mnie na razie wystarczają niemieckojęzyczne efekty kwerend, które powtarzam co kilka lat, ale mam
nadzieję, że kiedyś doczekają się oni także szerzej dostępnych opracowań i ich
publikacji. Także na ten cel możesz przekazać darowiznę na konto Muzeum Doctor
Villa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz